W kwietniu 1943 roku – dokładnie 70 lat temu – niemieckie oddziały przystępujące do ostatecznej likwidacji Warszawskiego Getta zaatakowane zostały przez chłopców z Żydowskiej Organizacji Bojowej. Zaczęła sie bohaterska, straceńcza walka grupy młodych ludzi, urodzonych i wychowanych w Warszawie – o prawo do godnej śmierci. Był to ostatni akord Zagłady, która przetoczyła się przez wszystkie miasta centralnej i wschodniej Polski. Z rąk niemieckich faszystów ginął bezpowrotnie pewien świat – świat ludzi, świat rzeczy, a także świat pojęć.
Ten zaginiony świat jest coraz trudniejszy do zrozumienia. Wojenne wydarzenia, późniejsze opinie i emocje wytworzyły obraz czarno-biały, o ostrych konturach. Żydzi, Polacy, Niemcy – a pomiędzy nimi przepaść. Ten stan, ten obraz rzeczy wytworzyli nacjonaliści: w pierwszym rzędzie niemieccy, ale również polscy i żydowscy. Tymczasem zaginiony świat był znacznie bardziej złożony, bardziej wielobarwny.
Nie miejsce tu, w krótkim felietonie, na analizę wielowiekowej historii polsko-żydowskiego współistnienia. Faktem jest, że na terenach dawnej Rzeczypospolitej społeczność żydowska uzyskała taką autonomię, o jakiej nie można było marzyć w żadnym innym zakątku świata. Było to piękne, ale w zdecydowany sposób hamujące procesy integracyjne. Stąd w licznych polskich miastach egzystowały całe dzielnice, jakby żywcem wyjęte ze Starego Testamentu, z pełną orientalną egzotyką, żyjące własnym, na ogół bardzo biednym życiem. Ale to tylko jedna strona medalu. Coraz więcej wykształconych, zdolnych ludzi żydowskiego pochodzenia opuszczało getta i wtapiało się w polskie społeczeństwo, biorąc aktywny udział w życiu gospodarczym, społecznym i kulturalnym, z coraz większym pożytkiem dla wszystkich. Stopniowo, powoli, ale jednak procesy integracyjne postępowały naprzód.
Wtedy do akcji wkroczyli nacjonaliści. Wiadomo, że największym wrogiem nacjonalizmu jest zgodne współżycie, integracja. Nacjonalista chce być najlepszy, najmocniejszy – a żeby to udowodnić, musi mieć kogoś słabszego do bicia. Swój własny naród widzi przy tym trochę jak rasowe stado ogarów, gdzie „czystość rasy” jest najważniejszym wyróżnikiem. W imię więc tak pojętego „narodu” zaczęto z obydwu stron kopać przepaść.
Tymczasem byli ludzie, którzy żyli, i chcieli żyć ponad tą przepaścią, o których można powiedzieć, że byli Polakami pochodzenia żydowskiego (lub wyznania mojżeszowego) – tak jak nasze dzieci i wnuki będą Kanadyjczykami pochodzenia polskiego. Bo przecież Polak to ten, kto kocha kraj zwany Polską, kto żyje w świecie polskiego języka, kultury, tradycji historycznej – a nie tylko ten, kto ma czysty zapis genetyczny. JulianTuwim – Żyd z pochodzenia, perła polskiej kultury, czarodziej polskiego języka, miłośnik polskiej ziemi, napisał o sobie: „Jestem Polakiem, bo się w Polsce urodziłem i wychowałem, bo w Polsce byłem szczęśliwy i nieszczęśliwy, bo z wygnania chcę koniecznie wrócić do Polski, choćby mi gdzie indziej rajskie rozkosze zapewniono. Jestem Polakiem, bo pragnę, aby mnie po śmierci wchłonęła i wessała ziemia polska, a nie żadna inna. Jestem Polakiem, bo mi tak w domu rodzicielskim po polsku powiedziano, bo mnie tam polską mową od niemowlęctwa karmiono. Bo brzoza i wierzba są mi bliższe niż palma i cyprys, a Mickiewicz i Szopen drożsi niz Szekspir i Beethoven„.
Co, wobec tej deklaracji, możemy powiedzieć my, emigranci z własnej woli, którzy po powrocie z wycieczki do Kraju mówimy często: „wyleczyłem się z Polski”? Jednak pod taką deklaracją w latach poprzedzających wojnę mogły podpisać się tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi, których przodkowie byli Żydami. Często byli to wybitni przedstawiciele polskiego świata nauki i kultury, jak choćby Marceli Handelsman – wybitny historyk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, obrońca Warszawy w 1920 roku, a w czasie okupacji szef Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Jak profesor Ludwik Hirszfeld, założyciel i kierownik Instytutu Immunologii (specjalizujacy się w badaniach grup krwi) we Wrocławiu. Jak wybitny pedagog, Janusz Korczak. Tacy ludzie byli atakowani z obu stron – byli niewygodni zarówno dla nacjonalistów polskich, jak i żydowskich. Szczególnie trudno zrozumieć tych pierwszych. Zwalczanie ludzi, którzy wzbogacali polską kulturę, jest przecież działaniem skrajnie antynarodowym. Ale nacjonaliści, różnego zabarwienia „narodowcy”, to ludzie zaślepieni, do których nie trafiają żadne argumenty.
Jeżeli ktoś z Państwa miał okazję odwiedzić cmentarz polski na MonteCassino i zapuścił się w głąb pomiędzy żołnierskie mogiły, mógł zauważyć wykute na niektórych nagrobkach Gwiazdy Dawida. Kim byli ci żołnierze? To nie byli rekruci siłą wcieleni do obcej im armii. Ta armia była czysto ochotnicza. Ponadto kwaterowała ona jakiś czas w Palestynie – ci żołnierze mieli możliwość wyboru. I tego wyboru dokonali.
Nie mieli możliwości wyboru ci, którzy zostali na czas wojny w Polsce. Za nich decyzje podjęły nacjonalistyczne Niemcy: kto do trzeciego pokolenia wstecz miał w rodzinie kogoś pochodzenia żydowskiego, ten musiał być Żydem i był skazany na śmierć. Własne poczucie przynależności nie miało tu nic do rzeczy. W gettach całej Polski znaleźli się więc nie tylko ortodoksyjni Żydzi, syjoniści, żydowscy komuniści – ale również Polacy zakwalifikowani przez rasistowskie ustawy norymberskie jako Żydzi. Nie można zapytac poległych bojowników Warszawskiego Getta kim się czuli, ale długo jeszcze żył w Polsce Marek Edelman – jeden z przywódców powstania. Nie wyjechał na żadną emigrację. W Polsce był u siebie w domu, biorąc aktywny udział w życiu społeczno-politycznym kraju. Był Polakiem – choć żydowskiego pochodzenia.Takich było wiecej – nie bez powodu nad walczącym Gettem powiewały obok siebie dwie flagi: żydowska i polska.
Dlatego tragedia Getta nie może być odłączona od innych wojennych tragedii polskich. Dzisiejsze dzielenie tamtego zaginionego świata na „my”i „oni”, z takim zapałem dokonywane przez obie strony, tylko częściowo odpowiada rzeczywistości. To tak, jak ze sporami polsko-litewskimi: nie ma i nie może być obrazu czarno-białego. Barwy i cienie przenikały się wzajemnie zbyt długo, aby nie pozostawić trwałych, niepodzielnych śladów. Prezydent Litwy mógł już powiedzieć w Warszawie: „Łączy nas historia i dziedzictwo kulturalne. Coraz częściej powinniśmy mówić: „nasz” Mickiewicz, Kraszewski czy Miłosz”. Nasz, to znaczy wspólny, stanowiący dziedzictwo zarówno Polaków jak i Litwinów. Myślę, że już niedługo będziemy mogli mówić o wspólnocie historii i dziedzictwa kulturalnego również z Żydami. Bo przecież dziedzictwo faszyzmu i rasizmu musi zostać odrzucone. Jeszcze raz przywołam słowa Juliana Tuwima: „Nie dzielę Polaków na „rodowitych” i „nierodowitych”, pozostawiając to rodowitym rasistom. Dzielę Polaków, jak i Żydów, i jak inne narody, na mądrych i głupich, uczciwych i złodziei, inteligentnych i tępych, krzywdzonych i krzywdzących„. Nic dodać, nic ująć!
Brawo, Iwo!!! Z prawdziwą satysfakcją przeczytałem ten Twój felieton. Tak… pojęcia „naród” i „ojczyzna” nie są jednoznaczne. To pierwsze, choć tak rzewnie i szlachetnie brzmi – daje zaczyn nacjonalizmowi. Z wszelkimi jego straszliwymi skutkami. To drugie – owocuje patriotyzmem. Handelsman, Hirszfeld, Tuwim, Leśmian, Słonimski… i wielu innych, przecież nie z naszego, polskiego narodu byli. Ale z naszej polskiej ojczyzny – i dlatego byli mi, nam bliźsi, niż Eligiusze Niewiadomscy, Dmowscy. Niż ogolone łby wszechpolaków i radiomaryjne mohery..
Pomyśl sobie czasami o tym, co to Vincenz, Miłosz pisali o tych „małych ojczyznach”. O ich fascynacji tą regionalną wspólnotą, solidarnością.
Przypomnij sobie również, gdy już o Powstaniu w warszawskim ghettcie piszesz, wspaniały wiersz Miłosza: „Campo di Fiori”. Bo to właśnie… o tym, do czego nacjonalizm prowadzić może. Do pełnej, nieludzkiejj obojętności, gdy morduje się kogoś, co to niby z twojej ojczyzny, ale nie z twego narodu.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Opps, zapomniałem dodać linku do źrudła tego ciekawego komentaża:
http://astromaria.wordpress.com/antysemityzm/comment-page-2/#comment-47907
Przypomnę motto mojego blogu: „Dla wszelkiego rodzaju agresji, nietolerancji, nienawiści, ksenofobii, nacjonalizmów i rasizmów – nie będzie w tym blogu miejsca! To ma być domena „pokoju między ludźmi dobrej woli”, Dlatego z przykrością byłem zmuszony usunąć tekst pana Jasiewicza. Parafrazując Tuwima: nie dzielę ludzi na Żydów i nie-Żydów, zostawiając to nacjonalistom. Dzielę ludzi na rozsądnych i nierozsądnych, na uczciwych i nieuczciwych, na zaciekłych nacjonalistów i tych, którym takie poglądy są „nie po drodze”.
A oto komentarz Prezesa Polskiej Akademii Nauk: „Ja jestem absolutnie zaskoczony takimi poglądami. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie historii. Co istotne, dowiedziałem się, że ten nieszczęsny profesor Jasiewicz cieszył się do tej pory bardzo dobrą opinią i prezentował zupełnie odmienne poglądy. Trzeba na początku po prostu dowiedzieć się co się takiego stało. Nie wiem, może profesorowi pogoda zaszkodziła. Dyrektor instytutu prof. Król był tą sytuacją autentycznie zszokowany i oburzony. Jestem przekonany, że ze strony instytutu pojawi się należyta krytyka”.
Czy to nie dziwne że Prezes PAN, nie jest „specjalistom” w zakresie historii własnego narodu, obojętnie czy jest on Polakiem czy Żydem?
Żydzi to naród, Iwo, i Polacy to też naród.
I jeszcze Polska nie Zginęła dopóki choć jeden Polak uważa się za Polaka bez domieszki żydowskiej krwi; a takich jeszcze wielu żyje.
Widzę że jesteś bardzo ostrożny i blokujesz odpowiedzi które mogą zachwiać fałszywą żydowską teorię o narodzie wybranym.
Czy komentaż tego co Niemcy robili z żołnierzami AK i wszystkimi tymi Polakami, którzy pomagali Żydom będącym w Gettcie Warszawskim to też według Ciebie temat tabu?! a świadkowie takie pomocy choć nieliczni już ale żyją jeszcze. Czy Niemcy to też według Ciebie też naród wybrany”?, a przecież podobnie jak żydzi za takich siebie uważają, choć teraz nie tak głośno jak kiedyś.
Widzę Jurku, że nie czytasz dokładnie moich wcześniejszych wpisów. A tam wielokrotnie przedstawiałem jasno swoje poglądy na interesujący nas temat. Więc przypomnę kilka cytatów: „Nacjonalista … swój własny naród widzi przy tym trochę jak rasowe stado ogarów, gdzie “czystość rasy” jest najważniejszym wyróżnikiem.” A Ty napisałeś: „I jeszcze Polska nie Zginęła dopóki choć jeden Polak uważa się za Polaka bez domieszki żydowskiej krwi;” Na tym polega właśnie rasizm. Przypomnę, że tego typu poglądy zostały przyjęte przez nazistów w słynnych „ustawach norymberskich” – z wiadomym skutkiem. Tymczasem „Moja dziecięca świadomość kształtowała się w warunkach okupacji. Wiedziałem, co znaczy być „synem podbitego narodu”. Wiedziałem, co to segregacja rasowa: musiałem czytać tabliczki „Nur fur Deutsche”, „Nur fur Polen”, a wcześniej jeszcze „Nur fur Jude” i stosować się do nich. Wiedziałem, co to antysemityzm. Patrzyłem własnymi oczyma na tworzenie i likwidację Getta, słyszałem strzały i krzyk ludzi ładowanych do wagonów, których przeznaczenie było znane: Oświęcim był wszak 40 kilometrów od mojego miasta. Więc gdy obwieszczono koniec wojny, to z całą żarliwością swej dziecięcej naiwności wierzyłem, że to wszystko przeminęlo, przepadło na wieki i już nigdy nie wróci. Że ludzie nauczeni tym strasznym doświadczeniem już nigdy nie będą zabijać innych. Że już nikt nigdy nie ośmieli się być nacjonalistą, rasistą, antysemitą, (komunizmu jeszcze nie zdążyłem poznać), bo te pojęcia zostały naznaczone piętnem zbrodni tak wielkiej, że nikt w Europie, a szczególnie w Polsce, nie będzie mógł myśleć tymi kategoriami, nie narażając się na powszechne potępienie i pogardę otoczenia. Tak myślałem, bo byłem jeszcze dzieckiem. Takim naiwnym dzieckiem….” A w innym moim tekście pisałem: „Przecież dziedzictwo faszyzmu i rasizmu musi zostać odrzucone. Jeszcze raz przywołam słowa Juliana Tuwima: “Nie dzielę Polaków na “rodowitych” i “nierodowitych”, pozostawiając to rodowitym rasistom. Dzielę Polaków, jak i Żydów, i jak inne narody, na mądrych i głupich, uczciwych i złodziei, inteligentnych i tępych, krzywdzonych i krzywdzących“. To jest również mój pogląd. „Bo przecież Polak to ten, kto kocha kraj zwany Polską, kto żyje w świecie polskiego języka, kultury, tradycji historycznej – a nie tylko ten, kto ma czysty zapis genetyczny.”
Tak więc Jurku, mamy dość odległe od siebie poglądy. Ale zanim napiszesz kolejny komentarz, przeczytaj dokładnie moje wcześniejsze wpisy i nie imputuj mi poglądów, które mi są obce – jak sugestię na temat „uważania Niemców za naród wybrany”. Skąd taki pomysł? I nie licz na to, że będę tolerował na swoim blogu rasistowskie teorie!
Wiem że jesteś Iwo Katolikiem, więc pozwól że spytam.
Czy wierzysz że Żydzi to „naród wybrany”?
Katolik wierzy, że wszyscy ludzie są równi przed Bogiem. Pojęcie „narodu wybranego” miało znaczenie w czasach biblijnych, kiedy wyróżnikiemm był monoteizm tego narodu. Od czasów Chrystusa „nie ma Żyda ani Greka – wszyscy jesteśmy dziećmi bożymi”.
Iwo, jeżeli piszemy o pewnym narodzie, jak Polacy, Niemcy czy Żydzi, to musimy być obiektywni i pisać o ich pozytywnych jak i negatywnych reprezentantach.
Wyobraź sobie że cały świat by pisał tylko o pozytywnych Niemcach, takich jak Krupp, Porshe, Bethoveen czy Bach, wymazując z historii takie postacie jak Hitler, Himler, Hess czy Gebels; jak długo by zajęło ogólnej populacji aby dojść do fałszywego wniosku że to wielka szkoda że Niemcy nie podbili całego świata?
Widzisz Iwo, uciekasz się do typowo żydowskiego tryku okrzykiwania mnie rasistą, pewnie chętnie użył byś słowa antysemita gdybym ci wcześniej nie wytłomaczył że Semici to Arabowie, a tylko w małym stopniu Żydzi.
Świadomość przynależności do narodu, dbanie o jego wolność, historię i kulturę, i rozwijanie jej dla dobra całej społeczności nie czyni nikogo rasistą. Rasizm to wywyższanie się nad inne rasy czy narody, jak na przykład, uważanie swojego narodu za naród wybrany, jak uczy Talmud – prawo żydowskie które znajdziesz każdej synagodze, hali Massońskiej czy dbającym o czystość swojej religii domu żydowskim.
Rasizm to też propaganda Hitlerowców uważających siebie za nadludzi, którą naród niemiecki bardzo łatwo zaakceptował.
Jeśli chodzi o wypowiedź Prof. Jasiewicza z PAN, na temat „antysemityzmu”, niewątpliwego znawcy tematu żydowskiego, to usówasz jego tekst, i zastępujesz go wypowiedzią człowieka który jak sam mówi, nie jest „specjalistoą” w historii swojego narodu.
Musisz przyznać że dziwny to sposób myślenia.
Prof. Jasiewicz był zafascynowany kiedyś Judaizmem, nawet napisał książkę o Żydach która była bardzo pozytywnie przyjęta przez żydowski świat, ale zagłębiając się w historię Judaizmu doszukał się prawdy i zmienił zdanie o Żydach; i nie miało to nic wspólnego z pogodą.
Ja też kiedyś uważałem że Chrześcijaństwo wywodzi się od Judaizmu, dopiero po dogłębnym studiowaniu religii i historii, zrozumiałem że to oczywista bzdura.
Pozwól że zakończę moje spostrzeżenia na temat wychwalania Żydów cytatem AstroMarii, pod którym też się podpisuję:
„Wciąż to samo. I wciąż kręcimy się wokół żydowskich ksiąg, żydowskich przepowiedni, żydowskich rodów, żydowskich świętych i żydowskiej historii.
Ja jestem Słowianką i mam dość żydów. Żydzi wychodzą mi już nosem, uszami i wszystkimi innymi otworami (za przeproszeniem).”
I zapraszam na jej blog w którym zwalczając rasizm i antysemityzm, w bardzo delikatny sposób, badając fakty historyczne próbuje ona oddzielić syjonizm od judaizmu.
http://astromaria.wordpress.com/antysemityzm/comment-page-2/#comment-47907
„Wielkie jest materii pomieszanie” w Twym ostatnim komentarzu. Więc postaram się po kolei: Rasizm to jest teoria, która przypisuje największe, jeżeli nie jedyne znaczenie w ocenie ludzi i narodów tak zwanej „czystości krwi”. Dokładnie tak, jak w chodowli rasowych psów. A przecież to Ty napisałeś: „jeszcze Polska nie Zginęła dopóki choć jeden Polak uważa się za Polaka bez domieszki żydowskiej krwi”. Toż to czysty rasizm! A co do tego, kto to są Semici, nie musiałeś mi tego tłumaczyć, wiem to od szkolnych czasów. Miałem dobre liceum.
Co do tego, że w każdym narodzie są ludzie dobrzy i źli nie musisz mnie przekonywać. Przecież właśnie to próbowałem tłumaczyć w poprzednich wpisach. Jeżeli więc przywołuję nazwiska ludzi zasłużonych dla polskiej kultury (choć ich przodkowie byli Żydami) to tylko jako przeciwwaga dla Twojego „negatywnego” (delikatnie mówiąc) nastawienia do wszystkich, którzy mają „domieszkę żydowskiej krwi”.
Piszesz słusznie, że „Świadomość przynależności do narodu, dbanie o jego wolność, historię i kulturę, i rozwijanie jej dla dobra całej społeczności nie czyni nikogo rasistą”. Tak, masz rację, ale to nazywa się „patriotyzm”. A patriotą polskim jest także ten, kto ma „domieszkę obcej krwi”, ale żyje w świecie polskiej kultury, tradycji i języka (znów się powtarzam, może tak trzeba!). Jeżeli jednak dodamy do tego wywyższanie się nad inne narody, czy wręcz pogardę do nich, określamy to innym słowem: „nacjonalizm”. Czasami te dwa pojęcia (nacjonalizm i rasizm) idą ze sobą pod rękę, co stanowiło właśnie mieszankę wybuchową w hitlerowskich Niemczech.
Najbardziej jednak podziwiam Twoje stwierdzenie, że „kiedyś uważałem że Chrześcijaństwo wywodzi się od Judaizmu, dopiero po dogłębnym studiowaniu religii i historii, zrozumiałem że to oczywista bzdura”. Jest to odkrycie na miarę Kopernika, rewolucjonizujące pogląd na całe 2 tysiące lat naszej cywilizacji. Ciekawe, dlaczego pokolenia historyków i teologów, nie tylko zresztą katolickich, ale reprezentujących wszelkie odłamy chrześcijaństwa, jeszcze na to nie wpadły! A zdawało mi się dotąd, że Chrystus mówił o Świątyni Jerozolimskiej, że to „Dom mojego Ojca”. Pamiętam także, że nasz Papież, Jan Paweł II nazywał wyznawców judaizmu „starszymi braćmi w wierze”, a antysemityzm (w potocznym rozumieniu tego określenia) nazywał grzechem. On też nie był świadom tej prawdy, którą Ty odkryłeś?
Kolejna sprawa: syjonizm i judaizm to dwie różne sprawy i rozdzielanie ich było jasne od samego początku istnienia tych pojęć. To coś tak, jak patriotyzm i nacjonalizm. Więc wysiłki AstroMarii w tym kierunku nie stanowią rewelacji. Natomiast jej stwierdzenie o „wychodzeniu wszystkimi otworami” jest na tyle wulgarne i właśnie rasistowskie, że naprawdę żal mi Ciebie, że pod czymś takim chcesz się podpisać! I Ty to nazywasz „delikatnym sposobem zwalczania rasizmu i antysemityzmu”???
Witaj Iwo i pozwól że zacznę od połowy twojego komentarza:
Piszesz Iwo:
„Najbardziej jednak podziwiam Twoje stwierdzenie, że
„kiedyś uważałem że Chrześcijaństwo wywodzi się od Judaizmu, dopiero po dogłębnym studiowaniu religii i historii, zrozumiałem że to oczywista bzdura”.
Jest to odkrycie na miarę Kopernika, rewolucjonizujące pogląd na całe 2 tysiące lat naszej cywilizacji.”
Jeśli moje „odkrycie” że Chrześcijaństo nie ma swoich korzeni w Judaizmie, oceniasz na miarę Kopernika, i uważasz je za rewolucjonizujące pogląd na całe dwa tysiące lat naszej cywilizacji, to może warto było by temu stwierdzeniu się przyjżeć, ponieważ po dwóch tysiącach lat istnienia, nasza zachodnia chrześcijańska cywilizacja nie wygląda za wesoło, ani finansowo, ani moralnie.
Piszesz Iwo:
„Ciekawe, dlaczego pokolenia historyków i teologów, nie tylko zresztą katolickich, ale reprezentujących wszelkie odłamy chrześcijaństwa, jeszcze na to nie wpadły!”
Widzisz Iwo, choć mamy teraz setki odłamów Żydowsko-Chrześcijańskiej wiary, to pewnie wiesz że wywodzą się one od jednego papieża, Niewinnego III, który na początku XIII wieku zjednoczył wszystkich Chrześcijan ówczesnego świata, a tych którzy nie zgodzili się wyrzec swojej Chrześcijańskiej wiary, wysłał do nieba.
Nie wiem czy jest to miejsce na opisywanie męczeńskiej śmierci milionów Chrześcijan, ofiar „niewinnego” papieża, ale tytuł tego Blogu to „Zaginiony Świat”, i pasował by on idealnie do wspomnienia zaginionego świata z pierwszych 1200, i wielu więcej lat Chrześcijańskiej cywilizacji.
„Zjednoczenie” Chrześcijańskiego świata przez przez „niewinnego” papieża uważam osobiście za powód „dlaczego pokolenia historyków i teologów, nie tylko zresztą katolickich, ale reprezentujących wszelkie odłamy chrześcijaństwa, jeszcze na to nie wpadły!”
Jeśli jesteś zainteresowany szczegółami tych wydarzeń, to mogę ten temat rozszerzyć, w końcu, wydarzenia te miały ogromny wpływ na kształtowanie się Państwa Polskiego.
Piszesz Iwo:
„A zdawało mi się dotąd, że Chrystus mówił o Świątyni Jerozolimskiej, że to „Dom mojego Ojca”. ”
Tak to prawda że Chrystus mówił o Świątyni Jerozolimskiej jako o domie swego ojca, ale musisz wiedzieć że Świątynia Jerozolimska za czasów Chrystusa nazywała się Świątynią Heroda i nie była ona świątynią żydowską.
Herod, któremu pośmiertnie dodano przydomek „Wielki”, za zasługi dla Judaizmu i rozbudowy Ziemi Śiętej, był według obecnej Ewangelii Mateusza, i tylko tej Ewangelii, pierwszym człowiekiem który zmartwychwstał, i to tylko po to aby wydać jakiś bezsensowny rozkaz i odejść do historii.
Nie o Herodzie tu jednak mowa ale o jego świątyni.
Świątynia Heroda była największą budowlą religijną ówczesnego świata i składała się ona z trzech części: Kortu Izraela, Kortu Kobiet i z największej części świątyni – Kortu Gentiles, znanego lepiej jako Kortu Narodów lub Kortu Goimów – jak to nas Żydzi określają.
W Świątyni Heroda wielbiono i modlono się do jedynego Boga, Boga Abrahama. Modliło się wniej wiele narodów, bo sam Abraham, jak nam mówi Biblia, jest ojcem wielu narodów. Herod który zbudował świątynię Jerozolimską, choć był potomkiem Abrahama i jego syna Izaaka, nie był jednak Izraelitą.
Herod Wielki, potomek z Abrahama przez jego obiecanego syna Izaaka, i Izaaka pierworodnego syna Ezawa / Edomu (Księga Rodzaju 25), był Edomitą (Idumejczykiem), i największym królem z dynastii Herodów którzy zarządzali Judeą i Lewantem od roku 47 przed Chrystusem do 92 naszej ery . Był on człowiekiem o niesamowitej wizji, tolerancji i dążeniach do zachowania pokoju w swoim królestwie, co zresztą osiągnoł podczas swojej ponad czterdziestoletniej kariery jako król Żydów.
http://ngm.nationalgeographic.com/2008/12/herod/mueller-text
http://en.wikipedia.org/wiki/Herod_the_Great
http://www.maat.it/livello2-i/erode-i.htm
Herod pozwolił aby na terenie swojej świątyni Żydzi zbudowali swoją świątynię, nawet pozwolił im aby sami ją budowali, co nie było dobrym pomysłem gdyż zawaliła się ona zanim budowę zakończono.
Kiedy Chrystus rzekł: „Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!” (Jan 2, 13-25), nie znajdował się On w żydowskiej świątyni, ale w Świątyni Heroda, w Korcie Narodów, Goimów jak to nas nazywają, a nie w świątyni żydowskiej.
http://www.bible-history.com/jewishtemple/JEWISH_TEMPLEHerods_Temple_Illustration.htm
Piszesz Iwo:
„Pamiętam także, że nasz Papież, Jan Paweł II nazywał wyznawców judaizmu „starszymi braćmi w wierze”, a antysemityzm (w potocznym rozumieniu tego określenia) nazywał grzechem. On też nie był świadom tej prawdy, którą Ty odkryłeś?”
Tak, doskonale to pamiętam i nawet zgadzałem się z nim wtedy w 100 procentach, ale to było kiedyś. Dziś wiem że tak nie jest, a że tytuł twojego blogu to „Zaginiony Świat”, to można by było tu podyskutować na temat „Zaginionego Świata Chrześcijańskiej Cywilizacji”, zwlaszcza że wszyscy wiemy że „Żydowski Świat” czy Żydowsko-Chrześcijańska cywilizacja napewno nie zaginęła.
Czy chciałbyś podjąć dyskusję na temat prawdziwych korzeni Chrześcijaństwa i prawdziwie „Zaginionego Świata”?
PAN: Antysemityzm „w najwyższym stopniu naganny”
„Poglądy profesora Jasiewicza godzą w zasady cywilizacji europejskiej” – głosi wydane w czwartek oświadczenie prezydium PAN. Dziś zbierze się Rada Naukowa macierzystego instytutu profesora.
Prof. Krzysztof Jasiewicz, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN, w wywiadzie dla „Focus Historia Extra” w 70. rocznicę powstania w warszawskim getcie stwierdził: „Żydzi byli sami sobie winni”; „na Holocaust pracowały przez wieki całe pokolenia Żydów”. Jego zdaniem skala niemieckiej zbrodni była możliwa tylko dzięki „aktywnemu udziałowi Żydów w mordowaniu własnego narodu”. Jasiewicz uważa, że Żydów „gubi brak umiaru i przekonanie, że są narodem wybranym” oraz „zaślepienie i nienawiść”.
Jak nam powiedział dyrektor ISP PAN prof. Eugeniusz C. Król, Jasiewicz go poinformował, że i podpisuje się pod wszystkimi słowami wywiadu i takie są jego poglądy.
• Kierownictwo PAN oceniło, że prezentowanie tego rodzaju poglądów „z punktu widzenia rzetelności naukowej i postawy obywatelskiej, której naukowcy powinni być strażnikami”, to „fakt w najwyższym stopniu naganny”.
„Poglądy prof. Jasiewicza wywołały powszechne oburzenie, także naszego gremium” – głosi oświadczenie podpisane przez prezesa PAN prof. Michała Kleibera. – „Respektując zasadę wolności głoszenia własnych poglądów, należy stanowczo sprzeciwiać się wypowiedziom w nieuprawniony sposób mieszającym fakty i osądy moralne, a przede wszystkim godzącym w zasady etyczne cywilizacji europejskiej, w myśl których żadne domniemanie »przewiny” ofiar nie mogą stanowić wyjaśnienia, a tym bardziej uzasadnienia dla ludobójstwa”.