Ponad pół wieku temu pierwszy raz odwiedziłem Toruń. Wtedy powstał ten tekst:
Pięknymi polskimi drogami, rozbarwionymi tysiącami kolorów naszej „złotej jesieni”, zbliżamy się do perły miast Polski Północnej – do jednej z wielu pereł, zawieszonych na wstędze Wisły. A oto i ona: szeroka, poważna, toczy swe szare wody jak przed wiekami. Na drugim brzegu mury, wieże i baszty – masz wrażenie, że nic się tu od czsów Kopernika nie zmieniło. I tylko lekkie, ażurowe kraty mostu przypominają, że to XX wiek! Z mostu podziwiamy cudną panoramę Torunia – nie wiedzieć kiedy piękniejszą – czy w dzień, czy wieczorem, gdy Toruń iskrzy się tysiącem świateł.
Wreszcie piękną, zieloną aleją wjeżdżamy do miasta. Skręcamy w prawo i przepchnąwszy się przez bramy, przebite w starych kamieniczkach, znajdujemy się w śródmieściu. Na Rynku Staromiejskim Ratusz – potężna gotycka bryła – świadczy o dawnym znaczeniu i potędze miasta. Zegar na wieży, jak przed wiekami, wybija godziny. A przed Ratuszem (gdzieżby indziej?) stoi pomnik najwybitniejszego syna tego miasta – Mikołaja Kopernika.
Surowy, nadwiślański gotyk panuje nad całym miastem. Dobrze, że nie panuje nad nim krzyżacki zamek (z którego – o ironio! – pozostała tylko wieża latrynowa). Na jego gruzach stoi Dwór Mieszczański – taki „dom kultury” toruńskiego patrycjatu. Za to obwarowania miejskie do dziś mogłyby spełniać swoją rolę, gdyby komuś przyszło do głowy wojować za pomocą halabard i kusz.
Wzdłuż murów stoją szeregiem stare spichrze. Płynęło tędy polskie zboże do Gdańska, jak widać sporym strumieniem. Niektóre do dziś czynne, służą jako różne magazyny. A oto uliczka, gdzie wśród rozsypujących się ze starości i zaniedbania spichrzów snują się cienie przeszłości. Paradoks: gdzie indziej buduje się makiety zabytków, a tutaj pozwala się rozsypywać autentycznym, wiekowym murom. Ale dla naszego pokolenia to może i dobrze: bardziej namacalna jest atmosfera wieków. A następne pokolenia nie będą się już chyba interesować takimi „bzdurami”, jak Przeszłość, czy Historia.
Wreszcie – toruńskie kościoły. Niewiele ich – to nie Kraków – ale jakie! Skręcamy z Rynku w stronę Wisły. Nad ulicą góruje masyw staromiejskiej fary. Surowy gotyk północy – z wielu względów nie tak koronkowy i precyzyjny jak w swej ojczyźnie, jest jednak piękny. Wysmukłe kolumny, piękne żebrowane sklepienia giną w mroku olbrzymiej świątyni. Powoli konserwatorzy odsłaniają orginalne, gotyckie freski, zamalowane na biało 400 lat temu przez władających wówczas świątynią Kalwinów. Przejeżdżamy na Rynek Nowomiejski – a stąd parę kroków do drugiej pięknej świątyni. Jej portal ma 600 lat, a glazura cegieł zachowała żywy, zielony kolor. Łamany dach na wieży, a także tak rzadko w Polsce spotykana konstrukcja przypór łukowych ponad dachem bocznej nawy – świadczą o kunszcie ówczesnych budowniczych.
I tak oto nasza wycieczka po Toruniu dobiega końca. Jeszcze tylko spacer ciekawą uliczką Kopernika, jedyną ulicą, która w pełni zasłużenie nosi to imię. Ładnie odnowione domki dzięki odsłoniętym tu i ówdzie gotyckim fragmentom robią wrażenie historycznej ciągłości. Ciekawostką jest również „krzywa wieża” – fragment dawnych murów obronnych, pochylona na skutek obsunięcia się gruntu.
Warto również obejrzeć nowe dzielnice – rozległe, zielone, wtapiające się w las. I trzeba powiedzieć wreszcie „dowidzenia” – właśnie „dowidzenia”, a nie „żegnaj” – miastu!
Dziekuje za wycieczke po Toruniu. Ja chyba bylam ostatnio w Toruniu dziesiec lat temu. Mariola
Sent from my iPhone
>
Tekst – wspomnienie wzrusza. Jak zresztą większość Twoich nostalgicznych.
Pisany był pół wieku temu. Czyli wtedy, gdy Toruń kojarzył się nam z piernikami, Kopernikiem. Gdy o Krzyżakach mieliśmy opinię jednoznaczną, ukształtowaną wyobraźnią Sienkiewicza. Podczas lektury naszły mnie więc refleksje.
Minęło następne półwiecze i gdybyś ten tekst pisał teraz, to może „najwybitniejszym synem tego miasta” nazwałbyś Ojca Dyrektora, a nie Kopernika – którego zwróciłbyś mniejszemu i mniej znanemu miasteczku Frombork? Może i zwrot, tak wtedy oczywisty i niepodważalny : „…nadwiślański gotyk ( ….) dobrze że nie panuje nad nim krzyżacki zamek…” nie znalazłby miejsca w Twoim pięknym felietoniku. Może i Twój zachwyt „nowymi dzielnicami” nie byłby aż tak entuzjastyczny?…
No tak, ale to przecież tekst archiwalny…