Ukraina


Od niemal dwóch miesięcy dzieje się coś niezmiernie ważnego na Ukrainie. A właśnie: „na”, czy „w” Ukrainie? Ostatnio słuchałem wywiadu z młodymi Ukraińcami, komentującymi bieżące wydarzenia. Ci młodzi ludzie wyraźnie preferowali formę: „w Ukrainie”. Jakie to ma znaczenie? W języku polskim przyjęło się używać formy „na” w odniesieniu do jakiegoś regionu naszego kraju, lub do pojęć geograficznych. Mówimy: „na Mazowszu”, „na Śląsku” – lub „na Saharze”, „na Hawajach” – ale nigdy „na Francji” czy „na Rosji”.  Forma „na” w odniesieniu do Ukrainy czy Litwy jest zatym pozostałością czasów, gdy te dwa kraje były częścią wspólnego państwa: Rzeczpospolitej. Obecnie są to państwa suwerenne, niepodległe, do których forma „na” już nie pasuje, jest wręcz poniżająca dla obywateli tych krajów. Wiem, że trudno jest wykorzenić zastarzałe zwyczaje. Jeszcze długo będziemy mówić „na Litwie”, czy „na Ukrainie”, ale musimy zdawać sobie sprawę z niewłaściwości tej formy!

Po tym przydługim wstępie wróćmy do rzeczy: w Ukrainie obudziło się społeczeństwo obywatelskie, świadome swych praw i dążeń. Zapalnikiem stała się sprawa uznania europejskich aspiracji Ukraińców. Prezydent i rząd, pod naciskiem Rosji, odmówili Ukraińcom prawa do integracji z Europą. W odpowiedzi, społeczeństwo odmówiło prezydentowi i rządowi prawa do reprezentowania ich interesów. Manifestacje, które zaczęły się w Kijowie dwa miesiące temu, objęły stopniowo wszystkie większe miasta Ukrainy, nie tylko w zachodniej, ale nawet już teraz we wschodniej części kraju. Można podziwiać upór i determinację manifestantów, koczujących mimo zimowych warunków na placach stolicy, stawiających opór atakom milicji, nie ustępujących mimo zmęczenia, zimna, braku bliskich perspektyw na zwycięstwo! Czego chcą protestujący? Jeden z ich przywódców określił to bardzo prosto: „chcemy na miejscu post-sowieckiego baraku postawić europejski dom”! Kraj stanął na krawędzi wojny domowej – trzeba wierzyć, że poczucie odpowiedzialności po obu stronach barykad powstrzyma dalszą eskalację napięcia, a rozsądek „ludzi trzymających władzę” podpowie im, że lepiej w takiej sytuacji ustąpić, niż doprowadzać do rozlewu krwi.  Pierwsze jaskółki już są: ustąpił premier, parlament podjął dyskusję z opozycją… A gra idzie o wielką sprawę: o niepodległą, demokratyczną, zwróconą na zachód Ukrainę, ważnego  wschodniego sąsiada Polski. Gra idzie o całą geopolityczną sytuację we wschodniej części Europy, o wyraźne zamknięcie epoki, w której Rosja usiłowała narzucić tam swą dominację.  Trzymajmy kciuki!

5 komentarzy do “Ukraina

  1. Dziekuje Iwo, kilka razy sie zastanawiala dlaczego raz sie mowi w a czasami na. Zawsze warto cos poczytac. Milego wieczoru Mariola

    Sent from my iPhone

    >

  2. Starszą formą jest w Litwie (rodzice tak mówili), więc i w Ukrainie będzie zapewne podobnie. Ponadto na miejscu Rusinów kijowskich zmieniłbym nazwę państwa, bo przecież Ukraina to nic innego jak dawne polskie ‚u kraja’, czy ‚u skraja’, które przeszło następnie w ‚na skraju’. Ukłony

    • Sięgnąłem do „Pana Tadeusza”, księga II, Zamek: (wydanie z 1910 roku): „Bo na Litwie myśliwiec jak okręt na morzu,” „Na Litwie, chwała Bogu, stare obyczaje” „Na Litwie much dostatek. Jest pomiędzy nimi / gatunek much osobny, zwany szlacheckiemi” Widać, że w czasach Mickiewicza używano formy „na Litwie”. Co do nazwy „Ukraina” pełna zgoda – ale jaką inną nazwę mogliby przyjąć, aby nie myliło się to z „Ruskimi”?

      • Zdaje się, że to moda w Polsce międzywojennej była na mówienie ‚w Litwie’ właśnie. Nie wiem też, czy tej formy nie używał Miłosz, który sporo jakby nie było, swojej ojczyźnie napisał.

        Ruś Kijowska od czasów Olega Mądrego (Ruryk-Ruś, stworzył jej pierwociny w Nowogrodzie) już tak została nazwana, a więc pod koniec IX w. Tak jak późniejszej Rusi Moskiewskiej nie przeszkadzało zostać Rosją, tak nic nie stało na przeszkodzie, żeby owa Ruś została dalej Rusią po prostu nie zaś Ukrainą. Ponadto i tym bardziej, że godło jest wspólne – trójząb. Nazwa starsza jest zawsze bardziej prestiżowa. Dzisiejsi mieszkańcy tych ziem mogą wszak uważać, że Waregowie (Normanowie), którzy założyli Ruś to nie ich bajka. Ponadto inne ludy, które dołożyły swoje 3 grosze jak Mongołowie, Pieczyngowie i Bizantyjczycy, nie mówiąc o uciekinierach z Korony, którzy przez setki lat stanowili Ruś, a także po prostu Polacy, to też dla współczesnych nie to. Ukraińcy to mix tych narodów. Dodatkowo król Polski miał tytuł władcy Rusi, co też może im przeszkadzać. Summa summarum na ich miejscu wolałbym nazywać się Rusią, niż mieć nazwę wziętą wprost z terminologii Lachów. Zdaje się, że elita tego kraju nie stanęła w tej sprawie na wysokości zadania. Ukłony

  3. Taki ładny felietonik. I bardzo na czasie.
    …bo to i o tym imperialnym „ na Ukrainę”, co tak ponoć Ukraińców wkurza”. Mści się na nas Polakach nie tylko nasz wrodzony kompleks poczucia wyższości, ale i bogactwo naszego języka (imperialni Anglosasi jadą wszak „to Ukraine”, tak jak jadą ”to the United States”, czy jeździli „to the Soviet Union”.
    …bo to i etymologia samej nazwy „Ukraina” – „u kraja”, „z kraja” czyli staropolskie „na rubierzy”. Jednak tutaj byłbym ostrożny z proponowaniem naszym braciom Ukraińcom zmiany nazwy ich ojczyzny. Bo jak byśmy wtedy śpiewali „Sokoły”? „Na zielonej…”…co?
    …bo to i ten Majdan. Gdzie, ku naszemu zażenowaniu ogromne portrety Bandery. Powinniśmy jednak ich zrozumieć, Oni potrzebują Ukraińca – Symbolu. A zbyt wielkiego wyboru nie mają. Poezja nie jest najmocniejszą stroną tłumów, więc Taras Szewczenko odpada. Muzyka też, a poza tym z Czajkowskim też „coś chyba nie tak” – bo niby z Ukrainy, a ruski volksdeutsch. Chmielnicki? – polski szlachetka. Ukraiński kniaź Jarema Wiśniowiecki? – no, ten może by i pasował ale… rżnął przecież „kozacką czerń”. Nikita Sergiejewicz (Chruszczow)? – Zasłużył się niby – bo Krym ofiarował. Ale z tym Krymem same teraz kłopoty, bo ten nieszczęsny Sewastopol.. A o Petlurze któż tam znów pamięta. Więc zostaje Bandera – o wolną Ukrainę walczył (nie ważne jak i z kim) i enkawude go dobiło.
    No i wreszcie niestety to, tak dla Twego pisania typowe, dziecięco naiwna wstawka – podsumowanie:
    „…trzeba wierzyć, że poczucie odpowiedzialności po obu stronach barykad powstrzyma dalszą eskalację napięcia, a rozsądek „ludzi trzymających władzę” podpowie im, że lepiej w takiej sytuacji ustąpić, niż doprowadzać do rozlewu krwi. Pierwsze jaskółki już są: ustąpił premier, parlament podjął dyskusję z opozycją…”.
    I to ta Twoja „wiara w jaskółki” już po tym, gdy na miejsce skorumpowanego i siedzącego w kieszeni Janukowycza premiera Azarowa, gangster Janukowycz desygnował na to stanowisko kolesia „z tej samej kieszeni” – Arbuzowa. Gdy jakimś cudem uratowano w ostatnich dniach okrutnie torturowanego jednego z liderów Euromajdanu. Czy nie kumasz Iwo, że oni tylko udają, że czekają na koniec olimpiady w Soczi, by się rozprawić? Na razie Moskwa kazała „wziąć na wstrzymanie” – tak jak kiedyś, ćwierć wieku temu kazała Jaruzelskiemu siadać przy okrągłym stole. A rozkazów z Kremla się nie dyskutuje, tylko wykonuje.
    A „rozlew krwi”?… byle nie własnej.
    Temat ważny, złożony i bardzo aktualny. Zasługuje na zastanowienie się.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s