10 lat w Unii Europejskiej


Z początkiem maja w Polsce świętowano dziesięciolecie członkostwa w Unii Europejskiej. To już dziesięć lat minęło, jak w ogólnopolskim referendum Polacy zdecydowali o przystąpieniu do tej europejskiej wspólnoty.

Unia Europejska Flaga Unii

Dzisiaj, szczególnie w obliczu wydarzeń w Ukrainie, ledwie nieliczni fanatycy kwestionują celowość tego kroku. Polska zmieniła się w ciągu tych 10 lat na korzyść!  Miliardy Euro z unijnej kasy pozwoliły modernizować rolnictwo, rozwijać infrastrukturę (w tym drogi i autostrady),

Wroclaw-Most-Redzinski  Autostrada koło Łodzi

dbać o środowisko naturalne, konserwować zabytki, popierać lokalne inicjatywy gospodarcze i kulturalne. Trzeba było tylko chcieć i umieć te miliardy wykorzystać. Skutki widzi każdy, kto odwiedza Polskę. A przecież nie tylko o te materialne skutki chodzi. Otwarte granice, otwarty rynek, możliwość pracy lub studiów w dowolnym unijnym kraju zmieniają również mentalność Polaków. Świat staje się bardziej swojski. Nasi rodacy mogą się czuć obywatelami Europy, ze wszystkimi tego skutkami – również w dziedzinie bezpieczeństwa – co przy obecnej sytuacji za wschodnią granicą jest nie do przecenienia! Ale wciąż jest wielu malkontentów, którym nic się nie podoba. Na ten temat znalazłem w Internecie świetny felieton, pióra polskiego dziennikarza, Jarosława Gugały, który to tekst pozwolę sobie w całości przytoczyć! To jest jakby wyjęte z moich myśli! Oto ten tekst:

„Przez ćwierć wieku przebudowaliśmy Polskę dokumentnie. Z zapóźnionego cywilizacyjnie, zniewolonego PRL-u udało się nam nam dojść do podziwianej w świecie demokratycznej i coraz bogatszej Rzeczypospolitej. Obcokrajowcy patrzą z zazdrością na tempo naszych cywilizacyjnych przemian. Tymczasem badania opinii publicznej pokazują, że jesteśmy ciężko sfrustrowani i nie umiemy dostrzec tego, co dla każdego oglądającego Polskę z zewnątrz jest oczywiste. Wygląda to tak, jakbyśmy postanowili popełnić zbiorowe samobójstwo; jakby wolna ojczyzna była najgorszą w dziejach. A to przecież najlepsza Polska, jaką kiedykolwiek mieliśmy. Najbogatsza, najbardziej demokratyczna, najsprawiedliwsza, najbardziej obywatelska. Mamy mnóstwo problemów i powodów do narzekania, ale żyjemy w państwie wolnym i  szybko – choć chcielibyśmy jeszcze szybciej – nadrabiającym zapóźnienia. W kraju skazanym na sukces. Jednak wciąż niewielu z nas zdaje sobie z tego sprawę – albo też większość nie chce tej prawdy przyswoić. Jesteśmy przyzwyczajeni do marudzenia i martyrologii. Nie nauczyliśmy się okazywać dumy, radości i entuzjazmu na trzeźwo. Szkoda, bo żyłoby się nam dużo łatwiej. A tymczasem wypowiedzenie opinii, że w Polsce jest dobrze, grozi linczem, bo u nas nie można mówić, że się jest dumnym i zadowolonym z tego, co jest. Tradycja każe na pytanie: „co słychać?” odpowiedzieć: „stara bieda”. Gdybyśmy tak jak Amerykanie odpowiadali: „fantastycznie! super!” – nikt by z nami nie chciał gadać. Bo tak mówić nie wypada. Tak mogą mówić tylko ludzie pewni swego i ufni. A my jesteśmy nieufni. Poziom tzw. kapitału społecznego, czyli zaufania do państwa, gminy czy sąsiadów, jest przygnębiająco niski. Ufamy tylko najbliższej rodzinie, a i to nie do końca. Obawiamy się sąsiadów, nie lubimy obcych, nie jesteśmy pewni własnej wartości. A przecież żeby zrozumieć, że nie mamy się czego wstydzić i że czas przestać boczyć się na siebie i narzekać, wystarczy prześledzić, jak było wcześniej. Cofnijmy się krok za krokiem: zakłamany i zacofany PRL; wyniszczająca II wojna światowa; niedemokratyczna i słaba sanacyjna II RP; zniszczenia I wojny; 123 lata zaborów wraz z krwawo tłumionymi powstaniami, emigracją elit, kolonialną eksploatacją kraju. Itp., itd. Uświadommy sobie również, że na przestrzeni ostatnich dwóch wieków z dużym okładem tylko w sumie przez 45 lat mieliśmy w pełni niepodległe państwo!

Dlatego dziś, – gdy po raz pierwszy Polska jest bezpieczna, bo należy do najsilniejszego militarnego sojuszu świata, jakim jest NATO; – gdy wreszcie jest częścią Zachodu i należy do Unii Europejskiej, która daje nam co roku równowartość 20% naszego dochodu narodowego na rozbudowę infrastruktury i wyrównanie poziomu życia oraz gwarantuje utrzymanie najwyższego standardu praw obywatelskich; – gdy nie ma żadnego poważnego zagrożenia naszej niepodległości; – gdy Polska rozwija się w najszybszym w Europie tempie mimo światowego kryzysu; – gdy kilkadziesiąt procent Polaków – najwięcej w historii – kształci się na wyższych uczelniach; – gdy gołym okiem widać, jak szybko rozwijają się nasze miasta, jak powstają drogi, mosty, wiadukty; – gdy rośnie zamożność Polaków, bogacą się wnętrza naszych domów, przybywa użytkowników internetu; – gdy wzrasta konsumpcja dóbr kultury i obycie, bo jeździmy swobodnie po świecie na wakacje i do pracy… zdajmy sobie wreszcie sprawę, że przeżywamy właśnie najlepszy okres w historii! Dlaczego więc uważamy, że jest źle? Czy takie wrażenie wywołują media skupione na tragediach i problemach? A może to szczujący politycy wmawiają nam, że jesteśmy nieszczęśliwi? Jeżeli kupujemy miliony samochodów, jeśli coraz więcej z nas – i to wcale nie najbogatszych – wyjeżdża na zagraniczne wczasy; jeżeli coraz więcej wydajemy na ubrania, przedmioty luksusowe, kulturę, nowe meble czy coraz lepszą żywność; jeśli rosną nasze oszczędności; jeśli żyjemy średnio prawie o dziesięć lat dłużej niż ćwierć wieku temu – to dlaczego uważamy, że jest coraz gorzej? (…) Jesteśmy przecież dumnym narodem, który – powtórzę to raz jeszcze – przeżywa właśnie najlepszy okres w swoich dziejach. Czas wreszcie sobie to uświadomić. Obcokrajowcy, którzy patrzą na nas z podziwem, tego za nas nie zrobią”.

DLOKADwojka  Nowa Murckowska

Czy można jeszcze coś dodać? Wiem, w każdym kraju – w Polsce też – znajdą się ludzie poszkodowani przez los, potrzebujący pomocy. W każdym kraju jest coś, co należy usprawnić – nigdzie nie jest idealnie. Trzeba pamiętać z jakiego poziomu Polska startowała, jakie ma historyczne zaszłości… Dlatego nie powinniśmy tolerować czarnowidztwa. To zniechęca, to hamuje rozwój! Więcej optymizmu, Rodacy!

 

 

2 komentarze do “10 lat w Unii Europejskiej

  1. Bardzo piękne, optymistyczne, motywujące teksty jubileuszowe. I ten Twój, Iwo, i pana Gugały. Tylko przyklasnąć!
    Masz jednak szczęście, że nie trafili na nie osobnicy typu „Ciemny”, bo by Cię niechybnie nie tylko ekskomunikowali, ale i ciupasem deportowali do „rusko-niemieckiego kondominium” nad Wisłą.
    Po dziesięciu latach doświadczeń współżycia z EU nawet najwyższy polski kościelny hierarcha, nowo powołany Prymas, ośmiela się popierać małżeństwo z Europą… powtarzając jednak jedynie to, co ongiś mówił już Papież Polak.
    Może i Oj-Dyr wreszcie dołączy do chóru?…
    Ostatnie miesiące ukraińskiego doświadczenia wstrząsnęły społeczeństwem. Strach, poczucie zagrożenia moskiewską inwazją znów wróciły pod polskie strzechy. Ma to i efekt pozytywny, bo wzmacnia poczucie europejskiej integracji, jej potrzebę.
    Piszesz: „…Nasi rodacy mogą się czuć obywatelami Europy, ze wszystkimi tego skutkami – również w dziedzinie bezpieczeństwa – co przy obecnej sytuacji za wschodnią granicą jest nie do przecenienia!…”.
    No, Europa bezpieczeństwa nikomu nie gwarantuje. Czyni to – a na ile skutecznie, to się jeszcze okaże – NATO. Czyli … Stany Zjednoczone Ameryki. Ale zgadzam się z Tobą, że liczy się poczucie.
    Malkontentów, czarnowidzów, zakompleksionych ksenofobów nigdy jednak nie brak.
    Zachwyt nad pięknie – za pieniądze EU – rozbudowującą się w Polsce infrastrukturą autostrad też nie wszystkich oszałamia. Bo nie wszystkich obywateli III RP wciąż jeszcze stać na samochody, by po tych autostradach hulać do woli. Nie wszystkich też stać na zamorskie, egzotyczne wakacje. A gdy nie stać, to trawi gorycz, trafia szlag, skręca zawiść .I rzuca wprost w objęcia propagandy anty-europejskiej, czyni podatnymi na różne spiskowe teorie.
    I tego się nie uniknie, wystosowując nawet najbardziej wzruszające rocznicowe apele do Rodaków o „więcej optymizmu”.
    Zrozumienie, że czasy autarkii minęły bezpowrotnie, a integracja ekonomiczna – a za nią polityczna – jest jedyną sensowną opcją, wciąż nie jest zbyt powszechnym. Nie tylko w Polsce.
    Czy i u nas, w Kanadzie, nie doświadczamy tego?

  2. Lubimy narzekać, bo w ten sposób dajemy znak rozmówcy, że jesteśmy wielkimi panami i wiemy co się nam NALEŻY. Ktoś, kto nie narzeka jest biednym prostaczkiem, który nie bywał w świecie, albo stronnikiem ICH. Mentalność tłamszonego narodu. Kiedyś pracował u nas Albańczyk z Kosowa, żywe odbicie nas samych.
    Narzekają młodzi, narzekają starzy, najmniej średni, bo pamiętają komunę z lat dzieciństwa, a teraz nie mają czasu się użalać, bo pracują.
    Nie tak dawno jechałam PKS-em. Kiedyś się mówiło, że to pakaes, bo można bardzo dużo ludzi upakować. Na przystanku tłum rzucał się na autobus, szarpał klamki, wyrywał drzwiczki, byle wsiąść, byle się zmieścić. Duchota, okienka z trudem można było odsunąć (albo zasunąć), na suficie skraplała się para, siedzenia poprute, powycinana gąbka… Ten, którym jechałam z Garwolina, miał włączoną klimę, duże czyste okna, porządne siedzenia, był dobrze resorowany, kierowca jechał delikatnie. Dwóch starszych mężczyzn rozmawiało (czyt. narzekało) sobie: Kiedyś do dużo ludzi jeździło do Warszawy. Była robota. A teraz nie ma FSO. Bieda! Dom sobie postawiłem. Tak szwagier był magazynierem. Jak mieli cement czy coś, to dzwonił i wieczór podjeżdżałem. Rano nie było cementu. A teraz co? Musisz jechać do składu budowlanego. Potrzebowałeś do części ciągnika? Dałeś flaszkę i miałeś. I dlaczego zamknęli FSO?
    No, właśnie! Miałam ochotę go zapytać, czy gdyby miał do wyboru 10-letnego forda i nowego poloneza, wybrałby poloneza. To jak, robiliby samochody i tak by sobie stały na parkingu? A kto by za to płacił? Nie zapytałam.
    Od 6-tej rano przez pół dnia ciągnie do Warszawy sznur prywatnych busów, PKS-ów, osobówek. Stoją w korku przed Kołbielą. Po 4-tej sytuacja się odwraca: ciągną z Warszawy. Kiedy jeździłam tą trasą ze Zbyszkiem do Przemyśla była to nędzna droga, z końcem lat 90-tych położono nowy asfalt, zrobiono szerokie pobocze, skręty w lewo. W Garwolinie zaczyna się droga szybkiego ruchu omijająca Garwolin, potem następna przed Kurowem do samego Lublina. W Lublinie pojawiła się kilkupasmowa obwodnica do Rzeszowa, Przemyśla i w stronę granicy. Wzdłuż tej drogi, właściwie od skrętu do CZD były rozsiane nieliczne domy. Nocą widać było światła wsi rzucone tu i ówdzie w kompletnej ciemności. Teraz do Wiązownej ciągną się domy, w większej części to hurtownie, składy budowlane, zakłady produkcyjne, fabryczki. Ludzie nie muszą jechać do Warszawy, bo znajdują zatrudnienie we własnej wsi. W naszej gminie jest duża fabryka farmaceutyczna, piekarnia dostarczająca pieczywo do Warszawy, kilka przetwórni plastików, hurtownie budowlane, fabryka kostki bauma Semmelrock (spółka z Austrią), cementownia, kruszywo, na przeciw mamy hurtownię podzespołów do telekomunikacji. Jest kilka warsztatów samochodowych. Są dwa supermarkety (co nie jest zbyt dobre, bo godzi w handel miejscowy, padły dwa sklepy). Powstały ze cztery domy weselne, zamówienia są na wiele tygodni naprzód. W bibliotece są trzy, lub cztery komputery i oprócz książek płyty audio i wideo. Zarówno gmina jak i przychodnia mają windy krzesełkowe dla niepełnosprawnych i podjazdy na wózki. W przychodni oprócz internistów pracują stomatolodzy, 2x w tygodniu ginekolog. W ramach akcji przyjeżdżają optycy, mammografia, badanie słuchu, badanie w kierunku osteoporozy. Jest USG na potrzeby ginekologii i położnictwa, kardiograf. Gabinet fizykoterapii ma salkę gimnastyczną z różnym sprzętem do rozciągania, wyciągania, krioterapię, ultradźwięki, pole magnetyczne i już sama nie wiem co. Mamy też sanitarkę, którą lekarze jeżdżą na wizyty domowe. – Położono asfalt na kilku ulicach, zrobiono wodociągi, oczyszczalnię ścieków, kończą robić kanalizację. Oświetlono kilka głównych dróg. Nie wiem po co, bo wieczór albo się jedzie samochodem, albo siedzi w domu. Samochody są całkiem niezłe. Kiedy tu zamieszkałam większość rowerów to były jubilaty i wigry. Teraz są wypierane przez nowe rowery, ładniejsze, choć może nie lepsze. Nie mówię tu o dopłatach unijnych, każdy ma jak zgłosił. Człekówka ma szczególne ze względu na warunki fizjograficzne. – To wszystko stało się w tej maleńkiej gminie na moich oczach, czyli od 2000 r. Ale oczywiście jest zdecydowanie źle. 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s